Ta książka zrodziła się z fascynacji. Mogę to zdanie powtórzyć słowo w słowo za deklaracjami Jacka Gutorowa z Urwanego śladu. Ta moja fascynacja ma jednak podwójną naturę – z jednej strony jest oczywiście fascynacją wieloma awangardowymi (może przede wszystkim Maxa Ernsta i Marcela Duchampa) i neoawangardowymi dziełami literackimi i artystycznymi (Zbigniewa Sajnóga, Roberta Tekielego, Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego, Krystyny Miłobędzkiej, Andrzeja Sosnowskiego, Zenona Fajfera i Katarzyny Bazarnik, Joanny Mueller, Piotra Sobolczyka, Anety Kamińskiej, Marcina Pryta), ale też z drugiej bierze się z nieskrywanego podziwu dla niebywałej skrupulatności badań nad wierszem awangardowym. W tym sensie jedną z głównych bohaterek tej książki jest „niestrudzona propagatorka poetyckich eksperymentów” – Marjorie Perloff. To pisarstwo tej krytyczki, jej kolejne książki podpowiadają mi często, jakie światło, z jakiego kierunku można by rzucić na wiersze polskich poetów i poetek.
Gdy w roku 2018/2019 docierałem do książki innego ze skrupulatnych badaczy awangardowej tradycji, książki będącej efektem dziesięcioletnich prac (czy można na mniejsze jednostki czasu niż dekady rozkładać monograficzne opracowywanie przewodników po dorobku twórczyń i twórców (neo)awangardy?) – myślę o The European Avant-Gardes, 1905–1935 Saschy Bru – ucieszyłem się, zobaczywszy na jej okładce zdjęcie jednego z ponad 300 egzemplarzy Pudełka-w-walizce Marcela Duchampa (artysta tworzył swoje przenośne muzea od roku 1936, na wypadek gdyby wojna pochłonęła wszystko, co nieprzenośne). Zmartwiłem się jednak, gdy Bru wprost przyznawał we wstępie, że nie widzi innej możliwości, niż skomponować swoją książkę o „bogactwie awangard”, o skomplikowanych wzorach europejskich awangard na podobieństwo przenośnego, miniaturowego muzeum. Taki pomysł od dawna chodził mi po głowie – inaczej i ta książka nie mogłaby wyglądać.
(fragment rozdziału pierwszego)
0.00 zł