Jednym z największych problemów świata w XXI wieku jest sprawa międzynarodowego terroryzmu. Stało się to szczególnie jasne po zamachach z 11 września 2001 roku, które stały się symbolem tego niebezpieczeństwa. Powody, jakimi kierują się w swoich działaniach terroryści, są różne, jednak największy rozgłos zdobyły zamachy organizowane przez islamskie organizacje terrorystyczne. Taka sytuacja bardzo szybko przełożyła się na zainteresowanie się problematyką islamskiego terroryzmu i wszystkiego, co z nim związane, przez wielu badaczy na świecie. Skutkiem tego jest ukazanie się w ostatnich latach całej masy książek o tej tematyce. Literatura tematu obejmuje już zapewne tysiące pozycji, a jednak pomimo tego na rynku ciągle znajduje się miejsce na nowe tytuły, które poruszają te tematy od innej strony.
Dobrym tego przykładem jest wydana przez Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego seria MUNDUS, w której ukazują się książki poświęcone wspomnianej tematyce. Jako pierwsza w serii ukazała się książka autorstwa Marca Sagemana „Sieci terroru”. Jej autor jest byłym pracownikiem służby dyplomatycznej, w czasie inwazji Związku Radzieckiego na Afganistan współpracował z afgańskimi bojownikami. Po zakończeniu pracy dla rządu zajął się psychiatrią, jednak wydarzenia z września 2001 roku i wrażenie, jakie wywarli na nim mudżahedini, było tak silne, że postanowił bliżej zająć się problematyką islamu i terroryzmu, a efektem jego badań jest ta oto książka.
W swojej pracy autor opisał zagadnienie światowego salafickiego dżihadu. Jest to islamski ruch skierowany na przywrócenie panowania islamu na terenach, które były pod jego wpływami w okresie największej świetności, kiedy obejmował tereny od dzisiejszej Hiszpanii aż do Indii, a nawet nieco dalej. Podobnie jak cały islam, ruch ten nie jest jednolity – występują w nim różne nurty różniące się od siebie środkami, jakimi główny cel powinien być osiągnięty. Jedne z nich są pokojowe i głoszą potrzebę „wielkiego dżihadu” ukierunkowanego na zwalczanie własnych słabości i dawanie przykładu innym, ale inne uznają, że najlepszym środkiem do celu jest „mały dżihad”, czyli walka zbrojna ze wszystkimi przeciwnikami tej idei – innowiercami, ale i innymi muzułmanami, którzy przez salafitów uważani są za odstępców od prawdziwej wiary i jako tacy zasługują na śmierć.
Nietypowe jest podejście autora do tematu. Nie przedstawia bowiem technik terrorystycznych, znanych zamachów, ale traktuje temat od strony socjologicznej. Opisuje społeczne uwarunkowania globalnego dżihadu. Konkretnie mówiąc w kolejnych rozdziałach znajdziemy opisy tego, czym jest salaficki dżihad, jak i dlaczego powstał, jak ewoluował, jakie są jego nurty. Także to, czym różnią się islamscy bojownicy światowego dżihadu od afgańskich mudżahedinów. Jedną z ciekawszych rzeczy, jakie dowiedziałem się dzięki tej książce, jest to, że wśród terrorystów z al-Kaidy praktycznie nie ma Afgańczyków. Dlaczego tak jest, dowiecie się z książki.
Autor obala także kilka innych bardzo popularnych mitów związanych z terrorystami i terroryzmem. Jak się okazuje, większość z nich to nie ludzie niewykształceni, pochodzący z biedoty i fanatycznie religijni młodzi ludzie. Z badań autora wnika coś zupełnie przeciwnego – duży ich odsetek ma wykształcenie wyższe, pochodzi z klasy średniej, a w młodości wielu z nich trzymało się z daleka od religii. Książka jest ciekawa właśnie dlatego, że wyjaśnia, w jaki sposób ci zdawałoby się normalni ludzie zdecydowali się dołączyć do międzynarodowego terroryzmu, a także opisuje sposób, w jaki tego dokonali. To wyliczenie nie obejmuje wszystkiego, co przekazuje nam o terroryzmie autor „Sieci terroru” – jest tego znacznie więcej, a większość z tych informacji powinno bardzo zmienić wasze wyobrażenie na ten temat.
Sageman wykorzystuje całą swoja wiedzę politologiczna i psychologiczną, operuje fachową terminologią, co momentami może sprawić kłopot mniej wyrobionym czytelnikom. Trzeba jasno powiedzieć, że nie jest to książka do poduszki – jej czytanie wymaga koncentracji. Kiedy jednak już zdobędziemy się na ten niewielki wysiłek, z pewnością nie będziemy żałować, bo to, co zostało dla nas przygotowane, stoi na najwyższym poziomie.
Od strony redakcyjnej nie ma się czym zachwycać, ale nie ma też się do czego przyczepić. Jest to jedna z tych książek, gdzie treść stoi znacznie wyżej niż forma – zdjęć nie uświadczymy, obrazek jest jeden. Poza tym sam tekst – on jednak powinien być wystarczającą zachętą do przeczytania „Sieci terroru”.
Naprawdę warto.