Mnie to wyglądało na talk (str. 22-26)Lotnisko Punta Raisi, 24 maja 1986 roku, poranek. W hali odlotów wśród pasażerów czekających na lot do Rzymu jest pewna kobieta. „Dość wysoka, przykuwająca wzrok, o mocnych, choć niebrzydkich rysach, z falującą burzą kasztanowych włosów opadających na ramiona” – opisuje ją dziennikarka Marina Pino. „Ma na sobie krzykliwą garsonkę w kolorze brudnej bieli w duże, fioletowe i żółte kwiaty, spódnica jest wąska, żakiet rozpięty, odsłaniając koronkową bluzkę. Przechadza się t ...Przejdź do strony książki
Ta strona wykorzystuje pliki cookies.
Dowiedz się więcej...