Spotyka się ich przelotnie – kobiety żebrzące w długich spódnicach albo kiedy zachlapią ci przednią szybę brudną wodą i domagają się w zamian jednego euro. Niewiele o nich wiadomo. W widocznym z okien pociągu smętnym pejzażu torów kolejowych, tras szybkiego ruchu i parkingów dla ciężarówek na przedmieściach Lyonu czy Mediolanu migają małe skupiska nędznych domków. Trudno sobie wyobrazić, że ktoś może w nich mieszkać. „To Sinti i Romowie z Bułgarii i Rumunii”, niesie szeptana wieść. Lecz nawet to nie jest pe ...Przejdź do strony książki
Ta strona wykorzystuje pliki cookies.
Dowiedz się więcej...