Bernard Pivot, Catherine Millet, Alain Mabanckou, Phillppe Sollers, Frédéric Beigbeder, Claude Lanzmann – czy te nazwiska robią na kimś wrażenie? Cóż, może jedynie na zagorzałych zwolennikach współczesnej francuskiej literatury (czy szerzej: kultury), którzy nie zdążyli zauważyć, że Paryż dawno nie jest już centrum świata. Stało się to jakby zgodnie z wolą postmodernistów (w większości Francuzów), którzy obecność „centrum” kwestionowali. Gdyby zbiór Nowe Mitologie powstał wtedy, gdy Roland Barthes tworzył „oryginał”, obsada byłaby zdecydowanie silniejsza.
Nowe Mitologie stanowią bowiem kontynuację słynnych Mitologii Barthesa, a właściwie hołd dla „imperatora znaków” po 50 latach od publikacji pierwowzoru (wydanie francuskie ukazało się w 2007 roku). O ile eseje autora S/Z były zaskoczeniem, gdyż profesor zniżył się do analizy popkultury (rzec można: zszedł z katedry), o tyle dziś humanistyka traktuje kulturę popularną jako jeden z najzwyklejszych przedmiotów badań. Jednak Nowe Mitologie to pozycja zdecydowanie warta uwagi. 57 krótkich tekstów (o cztery więcej niż u Barthesa) dostarcza czytelnikowi rozrywki na wysokim poziomie, a także materiału do refleksji. Większość z esejów ukazała się wcześniej na łamach „La Nouvelle Observateur”, tygodnika lewicowych intelektualistów i należy od razu dodać, że większość z nich jest co najmniej dobra, a niektóre to wręcz perełki. Według mnie – a spierać się o to można, bo to zależy, czego się tutaj szuka – najlepszy w całym tomie jest esej Pascala Brucknera Nowa Ewa, 3-stronicowe arcydzieło o „światowym triumfie lafiryndy”, w którym autor stawia kilka znakomitych diagnoz i prezentuje parę niezwykle trafnych antropologicznych obserwacji (á la Przemiany obyczajów… Eliasa), np. „To paradoksalne, że kobiety, po tym, jak stały się niezależne, ustanawiają siebie jako przedmioty erotyczne” albo „Podobnie jak niegdyś kobiety noszące krynolinę, pas i gorset nie były tak uczciwe, na jakie wyglądały, tak i te dzisiaj, ubrane niegustownie, ściśnięte jak balerony i wysilikonowane, nie są tak wolnomyślne, jak sądzimy. Bezwstydnica to nie zawsze synonim panienki łatwej, to gra symbolami wulgarności”. Polecam również świetny GMO Fabrice’a Pliskina, w którym autor w dwóch akapitach dekonstruuje dyskurs „Innościowy” przy okazji rozważań o genetycznie mutowanych organizmach („Dyskurs anty-GMO-wski [czyli przeciw genetycznym modyfikacjom – przyp. KC] zakłada, że ››otwarcie na Innego‹‹ musi się zatrzymać na granicy gatunku. W tej enklawie nikt nie będzie miał pretensji do rzepaku, że ››zamyka się w sobie‹‹, ››dokonuje wykluczenia‹‹, ››ogranicza się do własnej tożsamości‹‹”).
Większości esejów z tego tomu można by poświęcić osobne teksty. Wśród przedmiotów refleksji – antropologicznej, socjologicznej, rzadziej politycznej – znalazły się m.in. Google, iPod, celebryci, speed-dating, rynek pracy, Kate Moss (ciało pozbawione głosu), Zinedine Zidane, Star Academy (francuski odpowiednik Idola), wiadomości telewizyjne (jako mit), „polski hydraulik”, czy 9/11. Nie brak tu także nawiązań do Barthesa, którego dzieło – jak trafnie zauważa redaktor Nowych mitologii Jérôme Garcin – dziś nieco staroświeckie i momentami śmieszne (samochód nazwał wówczas autor Stopnia zero pisania „wystarczająco dokładnym odpowiednikiem gotyckich katedr”[!]), przypomina „cudowne starocie, zadziwiający targ rupieci, składnicę z dzieciństwa”. Szkoda tylko, że nie otrzymaliśmy notek biograficznych, bo – jak wspomniałem – niewielu autorów znanych jest w Polsce. To z kolei prowokuje pytania, gdzie podziali się wybitni francuscy intelektualiści i pisarze, a także dlaczego Francja niemal zniknęła z naszej kultury (wyjątkami są bodaj jedynie Daft Punk, Michel Houellebecq i Jonathan Littell). Może dlatego, że – jak twierdzi Denis Jeambar – „społeczeństwo francuskie najbardziej na świecie szanuje konformizm”? A może po upadku komunizmu bohaterowie 1968 roku przestali być wiarygodni?
Miło byłoby przeczytać taki zbiór esejów na temat kultury rodzimej. A – niewątpliwie – jest o czym pisać. Na razie musimy się zadowolić Nowymi Mitologiami. Szczęśliwie, tę niewielkich rozmiarów książkę można czytać wielokrotnie.
0.00 zł