Tematem przewodnim książki Marty Stańczyk są przemiany, jakie zaszły w kinie w ostatnich latach. Choć autorka skupia się na nurcie nazywanym przez krytyków slow cinema – czyli filmach, które akcentują powolność i trwanie, różne sposoby przeżywania czasu – to nie przeciwstawia ich utworom gatunkowym, lecz zmierza do podważenia myślenia w kategoriach opozycji binarnych. Źródłem inspiracji jest dla niej przede wszystkim fenomenologia egzystencjalna, ale do pewnego stopnia również filozofia Gilles’a Deleuze’a, i to pomimo wyraźnego zdystansowania się badaczki wobec koncepcji kina w ujęciu francuskiego myśliciela (w którym niektórzy krytycy dopatrywali się patrona slow cinema). Głównym punktem odniesienia jest w tej książce kategoria afektu, dzięki czemu wpisuje się ona w zwrot afektywny we współczesnej humanistyce, na razie słabo obecny w polskich badaniach filmoznawczych. Jednym z wielu atutów Czasu w kinie jest mocne osadzenie rozważań teoretycznych w analizach konkretnych przykładów filmowych, bardzo dobra znajomość kontekstów historycznych oraz przekonujące wyjaśnienie tego, na czym polega cielesne i zmysłowe doświadczenie kina. Książkę można także czytać jako udaną próbę opisania głównych wyznaczników poetyki slow cinema (w odniesieniu do kategorii powtórzenia, nudy czy realizmu), a przez to umożliwiającą dostrzeżenie cech łączących filmy tak różnych twórców, jak Lisandro Alonso, Corneliu Porumboiu, Tsai Ming-liang, Lav Diaz, Albert Serra, Amat Escalante i Apichatpong Weerasethakul.
Z recenzji prof. dr. hab. Krzysztofa Loski